cPark - rozdział I
- Brzuszek
- 2 sty 2016
- 3 minut(y) czytania
Ammy siedział przy biurku. Nie miał co robić, zaczął przeglądać internet. Po pewnym czasie zgłodniał, więc poszedł do kuchni zrobić sobie kanapkę z kiełbasą. Zrobił ją, przyszedł z powrotem, usiadł. Już chciał ją zjeść, ale coś mu nie pasowało. Była za sucha. Stanowczo za sucha. Musiał iść do lodówki po kolejny produkt, jakim była zamieniająca usta w piekło musztarda. Wrócił z nią do pokoju. W mgnieniu oka jego apetyt wrócił, a kanapek z szynką i ukochaną musztardą nie było. Zaczął robić się senny. Spał przez 7 godzin, ale to nic nie dało, znużony osunął się na biurko. Przed oczami widział całe morze musztardy. Nagle coś silnie uderzyło go w głowę. "Wstawaj, majtek! Jesteś naprawdę niepoprawny! Nie mam bladego pojęcia, czemu wziąłem Ciebie na moją łajbę! Mopa w ryło i zapierniczaj!". Na to Ammy zerwał się jak z bicza i zaczął sprzątać burtę. Miał dziwne przeświadczenie, że to sen. Pamiętał to co robił wcześniej, co się więc stało, że szoruje statek mopem? Ammy, chłopiec drobnej budowy, stał w pasiastej, niebiesko szarej koszulce, podartych spodenkach i bez butów na drewnianej podłodze. Nie pamiętał niczego, oprócz tego, że był głodny i poszedł po musztardę do lodówki. Cóż, przestało go to obchodzić po pewnym czasie, ale świadomość tego, że śni wydostawała go z pułapki negatywnych myśli. "Piraaaaaaciiiii nadchooodząą! Ratuj się kto mooże!" krzyczeli dwaj lebiegi z łajby kapitana Patolossy. "Mamy wybór, albo walczymy, albo uciekamy!" wrzeszczał Patolossa. "Walczymy!" krzyknął wielki w honorze, niewielki w pasie szermierz Sosoue Bagston. "Ucieeekaamy!" właściwie już zarządzili odwrót dwaj lebiegi, bo reszta załogi zaczęła rzucać się do wody i płynąć wpław do najbliższego brzegu. "Nie zostawię tak mojej łajby! Fraajeerzy!" krzyczał Patolossa. Jednak też nie widział innego wyjścia z sytuacji niż ucieczka. Jedynymi walczącymi był On i Bagston. Na pokład wszedł ktoś, kogo nie spodziewali się pozostający na pokładzie członkowie załogi Patolossa. Na pokład wszedł jeden z największych piratów w dziejach: wielki, władający dwoma mieczami szermierz, Martissipo Gulini. "Z kim mam przyjemność?" spytał się. Kapitan Patolossa owiany grozą ze strony szermierza podszedł i poprosił o zostawienie jego okrętu w spokoju. "Facet, masz jedno wyjście" zaczął mówić Gulini, "albo pokonasz mnie w pojedynku jeden na jednego i wygrasz, albo wystawisz jednego z waszej" tu zatrzymał, popatrzył na Bagstona i Ammy'ego, potem na Patolossę, po czym kontynuował: "pirackiej, dość małej i mizernej załogi". Jego głos był spokojny, jak na jednego z największych piratów wszystkich mórz i oceanów. "Ja się z Tobą zmierzę, szermierzu wiekuisty" powiedział głośno i poważnie Bagston. Gulini uśmiechnął się do niego i kiwnął głową. Walka rozpoczęła się, przy czym pierwszy cios, który został wręcz odbity, zadał Bagston. Ponownie zamierzał zaatakować, również Gulini odbijał wszystkie jego ciosy. Bagstonowi wypadł miecz ze zmęczenia. Kapitan Patolossa wyleciał za burtę (wyleciał mhm). Bagston wiedział, że jedyny atak mogący coś zdziałać przeciwko kapitanowi obcej łajby, to technika braku rąk, czyli walka mentalnymi ostrzami. Polegała ona na duchowym zadawaniu ran bez użycia prawdziwych ostrzy. Zaczął nacierać na Gulini'ego, a ten odbił go i zrobił poważną ranę ciętą na klatce piersiowej. "To koniec" rzekł Gulini, po czym schował miecze do pochwy. "Zamknij się" Bagston zdołał wydusić z siebie słowo, "Nie dane ci jest mnie pokonać, teraz nie jestem w stanie, ale obiecuję, że nadejdzie dzień, godzina, że wezmę Cię i zabiję, a twoje miecze powędrują do mnie i przetnę nimi osobiście Króla Mórz." Powiedział te słowa i padł na ziemię. "Lekaarz!" krzyknął kapitan bez zastanowienia. Szanował on swoich przeciwników i podziwiał Bagstona od samego początku za jego wolę walki i odwagę. Ammy zaś podszedł do kapitana i spytał się go "Kapitanie, czy to sen?". Ten z kolei spojrzał na chłopca z dziwnym grymasem. "Nie, chłopcze, jesteś na morzu, a nie w przestworzach. Ty i twój kolega od dziś należycie do mnie" powiedział, wziął Ammy'ego i poranionego Bagstona i wyrzuszył z nimi w morze.
Ostatnie posty
Zobacz wszystkiePoszedłem na spacer, moje "Wild Heart" ciągnęło mnie bardzo, bardzo daleko. Z ulicy pokątnej do mojego bloku widać było daleko na...
Jako przeciętny licealista postanowiłem opuścić swoje fizyczne ciało. Zdobyłem się na to po pięciu nieprzespanych nocach i trzech...